W kolejną rocznicę wydarzenia z 21 stycznia 1945 roku, przedstawiciele gnieźnieńskiej lewicy pojawili się na cmentarzu przy ul. Witkowskiej, gdzie złożyli kwiaty i znicze przy dwóch miejscach pamięci.
Kiedy dzień miał się ku końcowi, nad Gnieznem zapłonął ogromny znicz - to ogień pożerał katedrę. Tego widoku wielu nie zapomniało do końca życia.
Kiedy nastał poniedziałkowy świt, front był już daleko od Gniezna. Kanonada była jednak słyszalna, a gdzieniegdzie w okolicy wciąż padały strzały.
Front nadchodził coraz szybciej, a jego symptomami były ciężarówki wypełnione żołnierzami oraz rannymi, jadącymi na północny zachód.
Pospieszne pakowanie i ewakuacja trwała w zasadzie całą noc. Był mroźny, sobotni ranek 20 stycznia, kiedy do Gniezna dotarła informacja, że Rosjanie są już pod Poznaniem.
Po raz kolejny uczczono rocznicę wkroczenia Armii Czerwonej do Gniezna. Nie zabrakło także sowieckich żołnierzy.
Od kilku dni Niemcy byli nerwowi. Zawsze byli, zwłaszcza wobec Polaków, ale ostatnim czasem przechodzili już samych siebie.